Nie pisałem długo, co nie oznacza, że sprawy uczelni przestały mnie interesować i stały mi się obce. Musiałem nabrać do tych wszystkich spraw nieco więcej dystansu. Dziś z racji początku nowego roku akademickiego znowu wszyscy obudzili się i odkrywają to, co pisałem od lat. Nic nowego, ale podlinkuje te wypowiedzi, bo nie jestem celebrytą i mój głos nic nie znaczy. Nowością była dla mnie informacja, że na tak zwanym zachodzie uczelnie państwowe (publiczne) to ponad 75% (w Kanadzie jest to 100%) a u nas… uczelnie państwowe to mniej niż 25% uczelni. Cóż, można sprzedawać ziemniaki, komputery, samochody, można też dyplomy. Większość tych handlarzy tytułami zawodowymi już się dorobiła kasy i mam nadzieję, że zniknie z okazji niżu z rynku edukacyjnego. Co daj Panie Boże. Amen.
Studiuje masa ludzi, którzy nie powinni oglądać uniwersytetu nawet na wycieczkach szkolnych
Co czwarta polska uczelnia należy do najgorszych na świecie
Trzy rozmowy: z Profesorem Szapiro, z Profesorem Kuźniarem i z Zofia Wojtkowską