Nawiązując do do mojego stwierdzenia z publikacji – reformy edukacji nie dotykają istoty problemu – postaram się tej istoty dotknąć podpierając się autorytetem Pana Profesora Turskiego.
Pierwsza refleksja dotyczy uczelni. Smutna prawda jest, że uczelnie prywatne powstawały prawie wyłącznie z chęci zysku, a uczelnie publiczne czyli państwowe nie zostały zrestrukturyzowane. Kiedyś usłyszałem, że rząd się wyżywi. Już w wolnej Polsce sugerowano, że lekarze powinni poradzić sobie sami. Pensje na uczelniach są zastraszająco niskie, ale ich pracownicy nie przymierają głodem bo dorabiają pracując dla … konkurencji swoich podstawowych pracodawców.
Zgadzam się z teza Pana Profesora Turskiego, że podstawowym problemem nie jest brak pieniędzy w systemie ale ich nieprawidłowa dystrybucja i wykorzystanie. Przykłady można tu mnożyć, każdy pracujący na uczelni jest w stanie wymienić ich dziesiątki! Można usprawiedliwić błędy popełnione na początku transformacji. Ale dziś po 23 latach powinniśmy być nieco mądrzejsi! Jeśli się teraz chrzani reformy, to już nie ma usprawiedliwienia.
Problemu szkolnictwa wyższego nie można rozpatrywać w oderwaniu od całej edukacji. Reformy nie da się podzielić na kawałki, bo na polskie uniwersytety przychodzą nie zielone ludziki z Marsa, lecz uczniowie z polskich szkół średnich.
A istota naszych problemów edukacyjnych sprowadza się do tego, że nie dostrzegamy tego, że na naszych oczach nagle i na zawsze zmienił się sposób konsumpcji informacji i kultury oraz współdziałania. Dziś mamy całkiem nową cywilizację i musimy wymyślić, jak ma w niej wyglądać edukacja. zostaliśmy zanurzeni w morzu informacji i musimy wymyślić, jak szkoła ma się tym zająć. Polska szkoła jest usztywniona przez XIX-wieczną strukturę i zalana cementem reguł, które czynią z nauczyciela urzędnika niezbyt wysokiej rangi. Wszelkie reformy polegające na pisaniu nowych programów nie mają sensu.
Uwielbiamy jako nacja konflikty i problemy zastępcze. Trzeba zmienić edukacje od podstaw. My zaś dyskutujemy na temat wykorzystania laptopów i tabletów i tworzenia e-booków a istota problemu jest zupełnie gdzie indziej. Dzisiaj proces uczenia musi się zmienić we współdziałanie grupy znajomych, jak na Facebooku. To oznacza jednak, że nauczyciel przestanie być trenerem, a stanie się reżyserem.